Gdy wracałem z Krakowa do Częstochowy – świadectwo


…wracałem z Krakowa do Częstochowy. Było zimno; stanie i czekanie na stopa potęgowało chłód i zmęczenie… za kilka godzin Pociąg do Nieba. Ostatnie wieści nie były najlepsze. Kilka osób z naszej ewangelizacyjnej grupy nie może być na dzisiejszym spotkaniu: praca, choroba, ważne spotkania. Zostałem sam. Wieczorne spotkanie dotyczyć ma tematu samotności w tłumie. A jak nikt nie przyjdzie? Czy to spotkanie dziś ma sens? Może dać sobie spokój…

Dojechałem do domu. Za dwie godziny start. Modlę się w kaplicy… oczami wyobraźni widzę Jezusa modlącego się w Ogrójcu – On też jest sam. Czy też pyta o sens Swojej misji…? Zaglądam do niedzielnej Ewangelii i czytam: „Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł, aby zaświadczyć o światłości. (…) Odpowiedział: Jam głos wołającego na pustyni: prostujcie drogę Panu” On też był sam. Ale miał świadomość, że za nim idzie Większy od niego i Mocniejszy, któremu nie jest godzien rozwiązać rzemyka u sandała. Ten Ktoś sprawia, że Jan nie jest sam, że ja nie jestem sam. On sprawia, że to co wydaje się bez sensu ma sens, to co bezkształtne nabiera kształtu, a to co smutne staje się radosne, słabe staje się mocne

Teraz już mogę iść.. Mijam wielu ludzi.. i tych dobrze się bawiących i innych, bez wyrazu lub smutnych, pijanych i przygniecionych…

Jak być głosem wołającego w tłumie na pustyni ludzkich spraw, problemów, pytań? Jak dać nadzieję, powiedzieć, że Bóg już przyszedł, zbawił i dalej chce to robić? …może uśmiech… spojrzenie na człowieka nie z obojętnością w oczach, ale inaczej… może trochę tak jak Bóg patrzy… modlitwa za tych, których mijam. To ma sens!

Tak dochodzę do dworca. Idę do kaplicy z myślą by modlić się dalej… Nie ma na to jednak dużo czasu. W środku czekają już ci, którzy przyszli słuchać głosu. Pytam się sam siebie skąd się wzięli? Po konferencji stajemy w ciszy przed Tym, który jest Wołającym do nas. W oddali dźwięki z dyskoteki, słychać jadące pociągi, przechodzących korytarzem ludzi.. ale nic nie jest w stanie zakłócić tego spotkania z Nieodgadnionym…

Zaczyna się Msza święta w III niedzielę Adwentu, nazwaną Gaudente, znaczy niedziela radości: „radość sióstr i braci, którzy mają przyjemność spotkać się przy jednym stole” powie św. Hieronim. Nie można radować się samemu, bez braci. Radość dzielona, wypływająca ze służby, z oddania swojej krwi przez czas, cierpienie, samotność, w której dopiero mogę spotkać się z drugim człowiekiem, ofiarę, staje się podwójną radością. I tak też było tym razem

ks. Damian Siwicki CPPS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *